piątek, 6 czerwca 2014

Co mam zrobić aby udać, że jestem tobą ? Co mam zrobić żeby przetrwać? Rozdział 2

Jestem w ciemności. Zupełnej ciemności. Nie słyszę nie widzę nic. Nic do mnie nie dociera wiem tylko, że jedynym co jest to ciemność. Czy umarłam ? Czy moja dusza czy cokolwiek co zostało ze mnie trafiło do takiego miejsca? Do takiej ciemności? Jeśli tak to ja nie chce umierać już nigdy więcej. O ile będę mieć szansę na kolejne życie.... Nagle czuje się znów tak jakbym pływała w tej okropnej zimnej wodzie. Glony, wodorosty, nie ważnie jakieś zielsko obmywa moje ciało. Jest to obrzydliwe uczucie. Śliskie. Fu.  Obrazy z tego wypadku nachodzą mnie. Są wyraźne i odczuwalne. Niczym w kinie 5D. Coś przerażającego.
Kiedy w końcu okropne obrazy minęły, usłyszałam figlarny śmiech. Całkiem podobny do mojego, o ile umiałabym się tak zaśmiać.  Nagle zobaczyłam tą dziewczynę. Tą identyczną jak ja.
Przybliżyła swoją twarz do mojej i uśmiechając się szepnęła.... Bu! Mimo to, że widziałam ją wcześniej to na to "Bu" podskoczyłam o ile mogłam. Sama nie wiedziałam do końca co się dzieje ze mną w tej ciemności. Czy mogę się ruszać? Mówić? Nie wiedziałam.
Na dziewczynę padało światło. Takie jakie puszcza się na występujących aktorów czy coś. Właśnie tak się teraz czułam, jak widz. Patrzyłam na nią i sama nie wiem. Chyba oczekiwałam jakiegoś przedstawienia albo chociaż wyjaśnień. Czy możliwym było, że mam siostrę bliźniaczkę? Kiedy ja tak rozmyślałam dziewczyna wytrząsnęła nie wiadomo skąd krzesło i siedziała na nim cały czas mi się przypatrując. Był to wzrok drapieżnika bawiącego się ze swoją ofiarą. Nie podobał mi się, a jednocześnie byłam zaciekawiona co też ma mi do powiedzenia.
- Eee? - chciałam tak wiele powiedzieć, ale oczywiście palnęłam pierwszą lepszą głupotę czyli eee. Cóż... Może dobre i to na początek.
- Eee? Jestem pewna, że masz mi do zadania z pierdylion pytań. - zaśmiała się ukazując zęby. - Jestem Cosima. - powiedziała spokojnie. Jakby przeczuwała, że mogę nagle zemdleć czy coś.
- Aha. Cosima. Ja jestem Zosia. I gdzie tak właściwie jestem? - zapytałam cicho rozglądając się, bo może coś się zmieniło nigdy nic nie wiadomo. Prawda?
- Jesteśmy w twojej głowie. Słuchaj... Musisz mnie pytać. Nie mogę niczego sama ci powiedzieć jasne? Pytaj, a odpowiem. W każdym razie nie mamy wiele czasu. Niedługo sama zaczniesz się wybudzać. Leki przestaną działać. Spokojnie. Będę przy tobie. Tu w twojej głowie - postukała się po własnej i założyła nogę na nogę. - To będzie niezła zabawa. Więc śmiało pytaj.
Byłam troszeczkę zdezorientowana. Do końca nie wiedziałam co się dzieje, ale jak pytać no to pytać. Przecież chciałam wiedzieć o co chodzi.
- No dobrze. Mam pytać. Wspomniałaś coś o lekach? Wybudzaniu się? Czyli, że ja nie umarłam? Czemu... W tedy podpłynęłaś do mnie?  - pytałam ostrożnie. Pytałam o to co przyszło mi do głowy. - I czemu wyglądasz dokładnie jak ja? - spytałam gdy nagle przypomniało mi się i to.
- Zacznijmy od początku dobrze? Nie umarłaś. Babel, ten chłopak, który mnie wrzucił do rzeki, wyciągnął cię na brzeg. Żyjesz, więc tylko na razie, tak jakby... Śpisz. Albo ujmę to inaczej... Wprowadzili cię w stan podobny do śpiączki. Dlatego gdy leki przestaną działać zaczniesz się wybudzać i nie będziesz umiała się  sama ze mną skontaktować. A poza tym nie wiem kiedy ja będę mogła z tobą dlatego... Dlatego ważnym jest abyś teraz zadała odpowiednie pytania i dowiedziała się tego co jest ci potrzebne żeby nie dać się zabić... No cóż. - westchnęła i zmieniła zakładaną nogę. Pochyliła się bardziej. - Dałam ci powietrze. Nie wiedziałam, że nie umiesz pływać - tu mogłam wyczuć jej niezadowolenie. Czyżby zrobiła to wszystko. Znaczy tak zaaranżowała zupełnie specjalnie? I jeszcze oczekiwała, że umiem pływać? To wydawało się zupełnie absurdalne. Jednak mogło okazać się całkiem prawdziwe.
- Jesteśmy do siebie podobne, bo jesteśmy.... Klonami. Wiem wiem to wszystko brzmi dziwnie. Ale taka jest prawda. Jesteśmy identyczne pod prawie wszystkimi względami. Jednak różnimy się środowiskiem. A teraz posłuchaj mnie bardzo uważnie musisz zadać mi pytanie. Co mam zrobić aby udać, że jestem tobą oraz co mam robić aby przetrwać? To musisz to powiedzieć. Inaczej nie mogę mówić nic więcej. Tylko pytania takie są zasady mojego świata. Nie mogę ich złamać - wyczułam, że mówi zupełnie poważnie. Wszystko na to wskazywało. Chciałam zadać jej tyle pytań, bo nagle zaczęło to na mnie narastać jednak Cosima jak i ta ciemność o ile tak się dało zaczęło się rozmywać. To oznaczało, że chyba miałam coraz mniej czasu.
- Co mam zrobić aby udać, że jestem tobą oraz co mam robić aby przetrwać? - Cosima uśmiechnęła się. Ciekawe... Czyżby nie przypuszczała, że tak łatwo się jej posłucham? Kolejne dziwne przeczucie.
- Ufaj swoim instynktom i mi. - wstała i rzuciła gdzieś krzesłem, jednak krzesło nie odbiło się o nic ani nic. Ono po prostu znikło.  - Słuchaj bardzo uważnie. - podeszła do mnie bliżej przez co mniej się rozmywała. - Kiedy się obudzisz będziesz podpięta do  aparatury szpitalnej. Nie panikuj nie zrywaj niczego. Po prostu zadzwoń. Czerwony guzik po twojej prawej. Od teraz jesteś Cosimą. Od teraz jesteś mną. Nie martw się ja jestem tobą. To taka... Wymiana partnerska. Nie mogę ci wszystkiego powiedzieć. Nie pytasz, a poza tym to temat na dłuższą rozmowę. Bable jest moim partnerem. Nie... Odrzucaj go okey? - powiedziała to trochę niepewnie jakby sama nie była pewna -  Poza tym... Jestem opatrzona znakiem coś jak kod kreskowy. Nie, nie masz go nigdzie wytatuowanego. Twój kod to... Zapamiętaj dobrze. 34DQ90. Powtórz - nakazała po czym chwyciła mnie mocno za ramiona. A ja o dziwo odczułam ten dotyk. Nie spodziewałam się tego zupełnie. Tu wszystko było takie nierealne. - Będę... Się kontaktować. Ale ty musisz dać sobie radę i nie dać się wygryźć. Odkryć, no wiesz. Poza tym będziesz musiała robić różne rzeczy. Szalone rzeczy - mrugnęła - Musisz pozostać nieodkryta. To bardzo ważne. I pamiętaj... Ufaj... Instynktowi.....

~*~

Obudziłam się gwałtownie. Na początku poczułam niepokój. Obudziłam się przecież w zupełnie obcym mi miejscu. Jasnym było, że czuje się naprawdę nieswojo. Rozejrzałam się po pomieszczeniu próbując uspokoić oddech, który nie wiadomo czemu był przyspieszony jak po jakimś biegu. Może to przez to uczucie niepokoju, może też przez  tą rozmowę. W każdym razie postanowiłam robić tak jak poradziła mi ta dziewczyna. Cosima. Przynajmniej na razie. Jednak zastanawiałam się czemu tak bardzo chcę wrócić do dawnego życia. Może tu będzie mi lepiej. Co się tak uparłam? Może to moja szansa. Może.... Może... Może.
Drzwi otworzyły się, a do białego sterylnego pomieszczenia ktoś wszedł. No ładnie nawet nie musiałaś wciskać guzika. Rozbrzmiał w mojej głowie głos. Głos, który był taki jak mój jednak wiedziałam, że do mnie nie należał należał do Cosimy. Czyli, że jednak ze mną została. No co? Musiałam sprawdzić czy sobie poradzisz na starcie. tu jej głos był nieco oburzony.
- 34DQ90. - powiedziała kobieta. Chyba lekarz. Nie za bardzo wiedziałam co znaczy ten numer. To mój kod. Och coś czuję, że będzie ciężko. Nie mogłam się nie uśmiechnąć na jej słowa w mojej głowie.
- Widzę, że sama się wybudziłaś. To dobrze. Możesz wracać do pokoju. Następnym razem uważaj z tymi zabawami. Skup się na tym co naprawdę masz robić - fuknęła odrobinie niemiło kobieta. To było dość dziwnie, w jednej chwili wydawało się, że jest zatroskana, a w drugiej fukała niczym kot. Coś bardzo dziwnego. Przyzwyczaisz się. A teraz wstań i rusz tą dupę, wzdłuż korytarza. Pokieruje cię. Zapowiedziała Cosima. Jednak nie zostawiła mnie całkiem samej. Jednak jak tu normalnie myśleć kiedy wiesz, masz świadomość tego, że każda twoja myśl jest słyszalna jakimś cudem przez inną istotę? Nijak. Och... Zdecydowanie za dużo myślisz. Przestań i idź. Nie możesz choć raz przestać myśleć? Miałam dość jej głosu w swojej głowie. Żeby już więcej nie słyszeć więcej niż powinnam kierowana jej wskazówkami trafiłam do małego, ale przytulnego pokoju.
Było tam łóżko przykryte czerwoną pościelą, biurko, szafa, regał z książkami oraz drzwi najpewniej do łazienki. Wszystko w tym pokoju było w żywych kolorach. Głównie dominowały tu czerwienie i pomarańcze. Zbyt agresywnie jak dla mnie. Mam dość. Pomyszkuj trochę. Nie krępuj się. Jesteśmy przecież... Siostrami. Koniec. Już więcej po tym się nie odezwała. A ja nie mogłam tak po prostu tu szperać. Co z tego, że tak jakby mam udawać, że nią jestem. Co z tego, że nie wiem co mnie czeka. W sumie nic. Może Cosima ma rację? Może nie powinnam tyle myśleć ? Zadręczać się. Mam Cosimę jakoś sobie poradzę. Co z tego, że zupełnie jej nie znam. Może najlepszy czas by poznać prawdę o sobie i o tym. Przecież jeszcze wczoraj nie wiedziałam, że jestem jedną z wielu takich samych. Nie wiedziałam, że jestem klonem. Tak. Zdecydowanie Cosima ma rację. Po co się tym wszystkim teraz zadręczać? Mogę sobie pozwolić na takie.... Wakacje?
Podeszłam do szafy i otworzyłam ją. Okazało się, że Cosima ma dość... Nietypowy gust. Praktycznie same czernie, skąpe bluzki, sukienki, spodnie i mnóstwo par dresów. Nie mój styl. Nie lubię odsłaniać ciała. Chyba jednak przez cały czas tutaj będę chodzić w dresie. Tak to zdecydowanie dobry pomysł. Poszperałam też w dolnych szafkach gdzie była bielizna, koce, ręczniki, oraz... Broń, pistolet. To troszeczkę mnie przeraziło. Czy to jest ta jedna z "szalonych" rzeczy Cosimy? Czy tak mam przetrwać ? Nie. Zdecydowanie tego nie użyje. Nawet nie wiem jak. Odłożyłam pistolet i zakopałam go pod białymi skarpetami. Jejku. Miała tylko białą bieliznę i praktycznie czarne ubrania. Dość dziwne i trochę niefortunne jeśli chodzi o pranie. Jak to musi jej farbować. Oczywiście nic ważniejszego nie zaprzątało mojej głowy. Na pewno Cosima będzie szczęśliwa, jeśli to co robi ma też funkcje automatycznej sekretarki. To co robi, że wkrada się do moich myśli.
Następne było biurko. Na biurku stał laptop, lampa i kubek z przypadkowymi ołówkami i kredkami. Od razu miałam ochotę to wszystko poukładać, raziło mnie to, że miała to wszystko razem. Zajrzałam do szuflad. Znalazłam coś... Chyba pamiętnik. Nie nie będę go czytać. To przecież naruszenie prywatności. Odłożyłam go na miejsce. Dalej było coś jak plan lekcji. Rozpisane godziny, sale, miejsca. Chyba. To wyglądało jak jeden wielki w-f albo trening w CIA. Może jestem w CIA ? Albo gdzieś. Przecież dokładnie nie wiem gdzie. Chciałam jeszcze przeszukać komputer, ale ktoś wparował do tego pokoju. Odskoczyłam od biurka jak oparzona spoglądając na niezapowiedzianego gościa. To chłopak. Ten sam, który wepchnął Cosimę do wody. Zmarszczyłam brwi. Co powiedziała o nim Cosima? "To mój partner. Nie odrzucaj go". No tak. Czyli jak mam się zachować? Nie bardzo wiedziałam nigdy nie byłam w żadnym związku. A może chodziło jej o to, że stanowią drużynę czy coś?
- Słyszałem, że się obudziłaś i jestem - wzruszył ramionami i uśmiechnął się do mnie. Nie odpowiedziałam mu uśmiechem po prostu stałam i wgapiałam się w niego, nie wiedziałam co mam robić.  - Słuchaj. Nie bądź na mnie zła. Po prostu przepraszam. - podszedł do przodu, a ja się cofnęłam. Nie ufałam mu. Jakim trzeba być człowiekiem żeby wrzucać ludzi do wody od tak?
- Przepraszam niczego nie załatwi. - powiedziałam cicho. Chciałam dać mu w kość. Cosima nie dała mi wskazówek odnośnie jego. Więc co tam. - Wrzuciłeś mnie do wody - postanowiłam być odważna i przybliżyłam się patrząc na niego moim groźnym wzrokiem. On tylko zmarszczył brwi i przeczesał dłonią włosy.
- To była twoja wina. A poza tym co się stało? Nie wypłynęłaś musiałem cię ratować. - Dotknął mojej dłoni - Cos. Jak wiem, że ostatnie wydarzenia były dość... Straszne dla ciebie, ale nie możesz dawać się strachowi rozumiesz? My wszyscy musimy walczyć. Nie muszę ci  chyba przypominać. Cos. Musisz zapomnieć. Dla nas. Jeżeli zależy ci na nas. Musisz wziąć się w garść. To była pomyłka. Kochanie - nie wiedziałam o czym on mówił. Czyli, że Cosima zamieniła się ze mną nie bez powodu i teraz niby ma nadzieje, że rozwiąże jej problemy? O nie! Niech tylko się ze mną skontaktuje... Musi mi to wyjaśnić. Musimy sobie wszystko wyjaśnić.
Babel zbliżył swoją twarz do mnie. Spanikowałam. Nie nie pocałuje mnie. Pacnęłam go w czoło dłonią. To, że jest chłopakiem mojego klona nie znaczy, że będę się z nim całować. O nie. Nie będę z nim nic robić. Choć miałam mu niczego nie odmawiać.
- Eh... Wybacz potrzebuje... Odpoczynku? - powiedziałam ostrożnie. Muszę się przygotować jeżeli mam ją udawać. Udawać Cosimę. Albo uciec. - Więc... Może sobie pójdziesz? - uniosłam brew. Byłam niemiła. Choć starałam się być miła. Babel tylko posłał mi zatroskane spojrzenie i odszedł. Ja natomiast postanowiłam przyjrzeć się głębiej mojemu tajemniczemu klonowi. Póki się sama nie raczy pokazać, poznam ją po tych tu rzeczach, Dała mi przecież pozwolenie . Zawsze chciałam zostać psychologiem. Może teraz moja wiedza się przyda do określenia jej charakteru i sposobu życia. Może gdy uda mi się wtopić się w tło zdołam uciec? Byłam zdziwiona, że myślę w ten sposób.... Czyżby był to wpływ Cosimy?

______________
Drugi rozdział. Co sądzicie ? Jest odrobinkę ciekawszy od pierwszego choć nie ma tu wybuchów i pościgów. A będą będą. Na razie akcja rozwija się powoli. Miejmy ten czas ;3

Obserwatorzy